top of page
Zdjęcie autoraKasia Gacek-Duda

FLET POPRZECZNY ...muzyk etniczny???





 

"Jak wszyscy wiemy - bycie muzykiem w naszym kraju nie należy do prostych zawodów...

Trzeba mocno powalczyć o to aby zdobyć jakąkolwiek pozycje muzyczną co również nie daje gwarancji na to, że będziesz mógł swobodnie spełniać się w tym zawodzie."

Katarzyna Gacek - Duda



 
Jeśli czytasz ten wpis i przykładowo jesteś flecistą - myślę, że doskonale wiesz co to znaczy skończyć Akademię Muzyczną zastanawiając się nad tym co dalej. Jak kierować swym życiem artystycznym, aby się spełnić. Najczęściej rozpoczynasz walkę o pracę w szkole muzycznej.... a gdzie tam !!! W szkołach muzycznych!!! Jak już dostaniesz tę pracę jeździsz z jednej szkoły muzycznej do drugiej przez dni całe i funkcjonujesz ledwie żyjąc...czasem martwiąc się czy starczy Ci do pierwszego...". DALEJ: Rozpoczynasz walkę konkursową na stanowisko flecisty w filharmonii, które to stanowisko jest już najczęściej przesądzone przed konkursem :) Czemu piszę coś takiego? Ponieważ mam ogromną ilość znajomych pracujących w filharmoniach całej Polski. Często słucham z niedowierzaniem o tym jak wyglądają przesłuchania. CHYBA, że pojawi się jakiś kosmiczny talent, który zwala z nóg...to wtedy zdarza się ( choć rzadko) że jest zgarniany na pierwszym starciu :) Czy tak jest wszędzie? oczywiście, że nie...ale jednak zdarza się nie rzadko :)




Niestety znam realia naszego muzycznego świata i wiem, że nie do końca możesz spotkać się z uczciwością...zwłaszcza gdy zaczynasz od zera ( nie masz np. muzycznie osadzonej w zawodzie rodziny - czasem to pomaga przy starcie i w karierze...mówię czasem trochę z przekąsem bo oczywiście wiadomo, że prawie zawsze to pomaga :D a jak jest już KASA to można i nawet bez zbędnego zmęczenia zostać znaną skrzypaczką - która w gruncie rzeczy grać zbytnio nie potrafi, ale ma np. mega wpływową mamę ". Mowa o światku klasycznym...

Ale co z tego :) To tak do końca nie ma znaczenia. Znaczenie ma to czego Ty pragniesz i czego oczekujesz od swego życia oraz jaki masz cel...

Życie jest nieuczciwe i niesprawiedliwe - z tym trzeba się pogodzić ale o tym nie myśleć tylko robić swoje :) Bo tylko wtedy możesz od zera tworzyć swoją robotę.

Siedzenie i płakanie nad tym, że nie masz znajomości bądź nie wkręciłeś się mocno w znaczącą znajomość z kolegą, który został dyrektorem jakiejś mega placówki niczego w Twoim życiu nie zmieni oprócz tego, że będziesz tracił czas i energie na jakieś głupie załamki. Wiem to ze swego doświadczeniu...jako muzyk, który wszystko zaczynał od zera..

Moja rodzina wspierała mnie na początku mej drogi artystcznej wożąc 25 km do Żywca do szkoły muzycznej...na przemian ciocia z tatą w towarzystwie mamy....

Potem niestety internat - bo codzienne jeżdżenie 50 km do Bielska z Lalik byłoby dla mnie nie do przejścia w szkole, gdzie zajęcia zaczynają się momentami od 6 rano. Bywały dnie, że przed konkursami miałam lekcje fletu o 6:00 rano...wracałam do internatu sióstr zakonnych o 20:00 po orkiestrze i ćwiczeniu. Nauczyciele z ogólnych przedmiotów zastanawiali się czemu tak nie przykładam się do ogólnych lekcji...a ja już dzisiaj wiem, że po prostu byłam "zryta" totalnie po takim dniu lekcji i pracy. Po powrocie pragnęłam pogadać z koleżankami z mego pokoju i po prostu chwile odetchnąć...to takie ludzkie prawda?

No niestety - w moim przypadku na ludzkie traktowanie w kontekście kilku pedagogów nie mogłam zbytnio liczyć. To była droga przez mękę...i ciągły płacz...dużo prześladowania z racji tego, że byłam trochę inną osobą od reszty koleżanek i kolegów z klasy..

Ale dosyć wspominek niezbyt ciekawych :) Żyję i doceniam wszystko!

Udało się przejść swoją gehennę i walczyć dalej :) Może kiedyś napiszę o tym książkę...:)





FLET POPRZECZNY ...ETNICZNY?


Naprawdę ja wierzę, że wszystko jest możliwe...




Na początku mej dorosłej działalności muzycznej czyli jakieś 12 lat temu kompletnie nie wiedziałam jak poprowadzić swoje życie artystyczne.

Wcześniej rzeczywiście szukałam szkół muzycznych czy filharmonii - oczywiście zupełnie wbrew sobie.

Wszyscy mówili - jak możesz marnować takie szanse?

A ja na widok przestarzałych metod edukacji, gdzie uczeń jest tylko po to aby go przecisnąć do następnej klasy - truchlałam.

Co gorsza coraz częściej szkoły muzyczne są szkołami umuzykalniającymi, gdyż przyjmuje się uczniów z wątpliwym słuchem muzycznym.

Myślałam sobie: ja mam pochwalać coś takiego? wchodzić w system, który jest jednym wielkim układem gdzie mój głos w zupełności nie ma znaczenia?

Mam wchodzić w układy bez żadnego zaplecza? Z nikąd?

Uczniowie dzisiaj są zupełnie inni, nie ćwiczą tak jak jeszcze pracowało się w końcówce lat 90 tych, gdy ja chodziłam do szkoły muzycznej.

Dlatego aby to wszystko miało sens, trzeba w zupełności zmienić system nauczania i dostosować go do współczesnego człowieka.

Wiedziałam również, że uczenie w szkołach muzycznych wiąże się z brakiem wolności...wiedziałam, że wiąże się ta sytuacja z tym, że muszę uczyć dzieciaki pewnego programu nauczania, który nie zgadza się z moim sumieniem...oraz, że muszę uczyć takich delikwentów, którzy mają w nosie wszystko, gdyż ich rodzice postanowili spełniać swoje widzimisię.

Przejrzałam i wiele podręczników z etiudami gdzie wspiera się technikę gry na flecie poprzecznym: polskich, europejskich...

Wszystko ma ten sam schemat.

Albo etiudy i utwory oparte są na 3 funkcjach ( nie zawsze ale często) albo granie na flecie całej plejady znanych tematów symfonii, poematów w UWAGA: monogłosie :D lub...z akompaniamentem midi. Jaki to ma sens? Przecież trzeba tworzyć literaturę na dany instrument i szukać w nim tego co jest najznamienitsze...może warto pracować z drugim człowiekiem w duecie, trio, kwartecie? bo zespołowe granie nas rozwija!!! NIE MA DWÓCH TAK SAMO GRAJĄCYCH MUZYKÓW ...i dlatego grając z różnymi ludźmi - niezwykle się rozwijamy....ale o takim podejściu chyba raczej można zapomnieć w kontekście szkół muzycznych. W szkołach muzycznych mnie osobiście znanych są dwa egzaminy na rok i jak jest pedagog z misją to jest szansa, że zaaplikuje dzieciakom estrady, popisy...występy...

Bo wg. mnie to jest esencją tego zawodu....no chyba, że przejdziemy na online i skończy się era muzykantów i trzeba będzie zmienić kompletnie tok myślenia i w gruncie rzeczy cały zawód.

Nie mówię, że to jest złe, bo oczywiście żadnemu fleciscie nie zaszkodzimy prosząc go aby pograł sobie 4 pory roku A. Vivaldiego próbując rozpaczliwie dogonić aspekty techniczne skrzypiec...ale po co to robić? Flet ma inne niezwykłe mozliwości, które np. rozwinął w swych podręcznikach Robert Dick czy znany japoński kompozytor Toru Takemitsu czy też Toshio Hosokawa...

wg. mnie nie tędy droga. Oczywiście literatury fletowej na świecie jest coraz więcej...a już literatury metodycznej skupionej na muzyce etnicznej chyba nie ma w ogóle. Sonata Etiopska na flet to nie muzyka etno ;-) Nawet nie wiem czy taka istnieje, ale tak sobie strzeliłam, aby zobrazować sytuacje.


Moje autorskie podejście do gry na flecie poprzecznym i fletach etnicznych jest subiektywne i opiera się na doświadczeniu gry na fletach etnicznych, utworach oraz ćwiczeniach, które stworzyłam pod wpływem inspiracji największych fletowych nazwisk, takich jak: Marcell Moysee, Trevor James, Peter Lukas Graf.



ŻYCIE FLETOWE i WSZYSTKIE FLETY ŚWIATA



Wracając jednak do wątku związanego z szukaniem swego "ja" - pojawia się kolejny problem: co z kasą ...jak żyć, gdzie zarabiać i jak? no właśnie...Generalnie po tych wielu latach wiem jedno, że jeśli człowiek sam nie zacznie zmagać się ze swoimi słabościami i walczyć o siebie to nigdy nie nauczy się samodzielności. Cóż mi pozostało...najpierw wyjeżdżałam na wakacje aby grać na ulicy - to był mocny zarobek - zwłaszcza na zachodzie kraju. W trakcie fletowych studiów wiedeńskich sprzątałam i dorabiałam w knajpie. Następnie znajomi zapisywali mnie do różnych instytucji muzycznych gdzie mogłam promować flecistykę etniczną..

To były strasznie trudne czasy...następnie miałam epizody związane z uczeniem w szkole muzycznej na 1/2 etatu. Było tam jak myślałam...byle przepchać, byle by było, byle do wakacji.

Nieee...to naprawdę straszne.

Następnie grałam w różnych orkiestrach, zespołach z którymi wyjeżdżałam poza Polskę i Europę.

Dało się...ale to jednak mnie nie satysfakcjonowało. Z całym szacunkiem do orkiestr symfonicznych, ale jednak picie alkoholu na każdym wyjeździe nie było moją bajką. Gdy chciałam ćwiczyć - i rozwijać się podchodzili znajomi i mówili " daj sobie spokój, nie chcemy tego słuchać, ćwiczy się w domu przyjdź na imprezę..."

Ale ja nie miałam ochoty iść na impreze i pić całą noc :D

JA CHCIAŁAM grać. Wiem, że wielu z was miało podobnie. Szukanie swojego miejsca w muzyce na własną rękę jest cholernie trudne. Mimo całej tej drabiny i labiryntów poprzez wielokrotne wyjazdy i poszukiwania muzczynej drogi, odkryłam niesamowity świat fletów etnicznych. Zobaczyłam w jak nieprawdopodobnie piękny sposób wiele narodów właśnie odzwierciedlało swoje dziedzictwo kulturowe poprzez aerofon etniczny: przykładowo: Shakuhachi - Japonia

Kaval Bułgarski jak sama nazwa wskazuje :) Ney Turecki, American Native Flute, Fujara Słowacka.

Można jeszcze wiele wymieniać :) Oczywiście na fletach pasterskich grałam od dziecka - czyli na piszczałce 6 otworowej i fletach alikwotowych. Muzyka Beskidów to coś co dźwięczy mi w uszach od dziecka:) Ale jednak dla adeptów sztuki etno być może to za mało.

W Polsce zawiązują się już pierwsze jednostki studiów muzyki tradycyjnej. Bardzo wspaniała sprawa.

Natomiast dalej bezpański jest flet poprzeczny. Dlaczego bezpański? dlatego, że w muzyce której styl nie mieści się w klasyce czy jazzie flet współczesny prawie nie istnieje tak jak istnieją skrzypce, które mieszczą się w każdym muzycznym miejscu - od muzyki dawnej po współczesną, jazzową, etno czy folk...

Z fletem też tak może być...tzn to moje zdanie.

Ze względu na szkoły klasyczne nie wiemy do końca jak grać i jak poszukiwać techniki wykonawczej w muzyce etnicznej. Przez ostatnie lata postanowiłam zgłębić ten temat starając się naśladować na flecie poprzecznym inne flety etniczne.

Czy to ma sens? Dla mnie tak, być może moja postać poprzez te badania wrzuci krople do oceanu muzyki, ale wolę wrzucić tę krople niż siedzieć z założonymi rękami i zastanawiać się: co dalej...a czy to ma sens, a czy nie.

Trzeba działać..pisać...nagrywać...grać...szukać miejsca spełnienia...

Przepraszam, że nie daje recepty na życie - ale takowej nie ma :)

Każdy tworzy swoją historię, każdy jest inny...każdy ma inny dźwięk...inną wrażliwość...

Każdy miał inny start ( nawiązałam do tego wyżej). Dziecko wychowane w małej osadzie, które nie miało możliwości uczęszczania na lekcje gry na fortepianie już na starcie jest w innym miejscu niż mały krakowiak czy warszawiak urodzony obok najbardziej prestiżowej szkoły muzycznej:)

Na szczęście w dużym procencie to nie ma kompletnie znaczenia...bo życie często pokazuje, że to właśnie te osoby które pochodzą z małych osad potrafią zajść o wiele dalej. Dlaczego? a dlatego, że pokonały więcej trudności a determinacja sprawiła, że dochodziły do swego celu...oczywiście jest jeden warunek

" CHCE MI SIĘ DZIAŁAĆ" "CHCE SIĘ ROZWIJAĆ" "CHCE, ZROBIĘ, PRAGNĘ" "CHCE COŚ ZMIENIĆ i ZMIENIAM IDĄC DROGĄ WIELU POPEŁNIANYCH PRZEZ SIEBIE BŁĘDÓW ale NIE ZATRZYMUJE SIĘ NAD TYM I NIE ROZKMINIAM SWEJ DOLI TYLKO PRÓBUJE ZNOWU i ZNOWU i ZNOWU".


Zdjęcia powyżej to efekt nagrania mojego utworu etnicznego na flet współczesny...podzielę się z Wami nim na jesieni...

:)

dziękuję, że przeczytałeś mój tekst..

Kasia.


 


To może tyle o tym co w moich planach jeśli chodzi o flet współczesny ...następny wpis to już uzupełnienie projektu "Kultura w Sieci" :)

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy chcesz wspierać moją działalność w tym trudnym czasie - udostępnij ten post i propaguj flecistyke etniczną w każdym tego słowa znaczeniu...






260 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

2 Comments


Kasia Gacek - Duda i EtnoFlety
Kasia Gacek - Duda i EtnoFlety
Aug 11, 2020

dziękuję Małgosiu!!!

Like

Małgorzata Tkaczyk
Małgorzata Tkaczyk
Aug 11, 2020

Kasiu cudnie się Ciebie czyta, słucha, ogląda. Człowiek się wycisza i czuje ten spokój. Pozdrawiam serdecznie z Fromborka

Like
bottom of page