top of page
Zdjęcie autoraKasia Gacek-Duda

Flet Słowacki i Duszka - zapowiedź

Zaktualizowano: 23 lut 2019




"Cieszę się, że odwiedziłeś to miejsce, mam nadzieję, że poczujesz się tutaj dobrze

Zapraszam Cię do niezwykłej krainy....

Piękne poranki, symfonia natury, barwy a przede wszystkim dom.

To tylko nieliczne słowa które pojawiają się w mojej głowie gdy myślę o Beskidach...

Zachwycająca przyroda karpackich wzniesień od zawsze inspirowała mnie do tworzenia muzyki...

Również flety karpackie, flety pasterskie to niezwykła historia i piękno tego regionu.

W teledysku, który już wkrótce tu umieszczę zobaczysz wczesnowiosenne krajobrazy Beskidów. Usłyszysz przede wszystkim Fujarę Słowacką z towarzyszeniem dwojnicy karpackiej i fujary wielkopostnej...

wszystko okraszać będzie dźwięk natury w tym godowej zwiastunki wiosny - sikorki bogatki..."




Dźwięki Karpat


Fujara Słowacka to instrument na którym się nie gra...

to instrument na którym się

"opowiada".

Poniżej zapowiedź teledysku - zobacz czy Ci się spodoba...:)

Zwróć uwagę na piękny wiosenny wschód słońca z Koczego Zamku -

ja się nim cały czas zachwycam...

Wschody słońca w Beskidach nie mają sobie równych...




 



Reżyseria zdjęcia i montaż Jacek Nawrat Lubmerjack Studio

(tutaj odnośniki do strony www.lumberjackstudio.pl

Zdjęcia lotnicze: Dawid Matysek

Oglądaj w jakości HD






ZAPROSZENIE

1 marca upublicznie pierwszy oficjalny teledysk na platformie You Tube, Facebook, Instagram a przede wszystkim tutaj na moim blogu, gdzie zagram na niesamowitym instrumencie jakim jest fujara słowacka.
Zapraszam Cię serdecznie w Beskidy. Na moim blogu napisze o tym kim jest Duszka oraz o cudnym pasterskim flecie ze Słowacji...
mam nadzieję, że choć przez chwilę poczujesz oddech jeszcze chłodnego ale wiosennego wiatru i oryginalność Fujary Słowackiej






Krótka fotorelacja z planu:





...Aby pokazać oddech beskidzkiego wschodu i zachodu słońca musieliśmy przyjechać do szczególnych dla mnie miejsc.

Przewiozłam chłopaków z ekipy filmowej moją ukochaną Hondą Crv

na Halę Boraczą.

Moi koledzy oczywiście nie wiedzieli, że mam tzw. całoroczne opony.:)

Ich przerażenie nad stromizną i moją jazdą było naprawdę dla mnie trudne.

Chociaż droga na Halę Boraczą jest mi znana od dziecka.

Auto zaliczyło kilka lekkich potańcówek i wtop - typowych dla zaśnieżonych warunków "ścieżkowych", ale jak zwykle przepięknie dojechało pod schronisko na Hali Boraczej :-)


Wyglądaliśmy trochę jak z motywu Bella i Sebastian III w którym to kierowca pędzi przez grań a jego współtowarzysze

krzyczą z przerażenia.


Nieważne....ważne że żyjemy.

Pracowaliśmy na 10 stopniowym mrozie przy potęgującym mroźną siarczystość wietrze.


Jednak widoki i kolory nieba rekompensowały każdą nutę poświęcenia...

podobnie jak herbata i

ciepła zupa pomidorowa w schronisku.


Na drugi dzień zmieniliśmy miejsce pracy na Laliki, Koczy Zamek oraz Równice, gdzie dojechała do nas również Duszka :) <3








Oczekiwanie na wschód słońca






Marcowe niebo - mroźne zapowiedzi wiosny



Make - up przy ognisku :)










 




Przedwiosenne siarczyste mrozy na Hali Boraczej



192 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page